niedziela, 24 lipca 2011

polowanie na piżmowoły

Park Narodowy Dovrefjell



jest jedynym miejscem w Norwegii i jednym z kilku na świecie, gdzie można zobaczyć w stanie dzikim olbrzymie piżmowoły (Ovibos moschatus) . Choć z wyglądu jednoznacznie kojarzą się z naszymi polskimi żubrami czy amerykańskimi bizonami ( i poniekąd słusznie - należą bowiem do jednej rodziny krętorogich), w systematyce bliżej im do kozic, czy nawet owiec! Jednak nie wolno tym się sugerować próbując je podejść i należy zachowywać bezpieczną odległość 200m. Potrafią być niebezpieczne... podobno dużo bardziej od żubrów.

Ale żeby je podejść - najpierw trzeba je spotkać. Wiedziałam już gdzie ich szukać (płatna droga z Hjerkin w kierunku góry Snohetta), lecz niestety nigdzie nie mogliśmy ich dostrzec...



Wreszcie daleko, daleko - zamajaczyły dwie ciemne plamki na płacie śniegu... to były one!



Okazało się, że i po drugiej stronie też są i nawet ciut bliżej. Korzystając z prawa chodzenia po norweskich parkach poza szlakami - ruszyliśmy na azymut w kierunku pasącego się stadka.

Droga z pozoru banalna (brak drzew, a co za tym idzie dobra widoczność na parę kilometrów), wcale nie była taka prosta. Co chwilę wpadaliśmy w zdradliwe bagienka, by za chwilę stąpać między kamieniami porośniętymi ciekawymi porostami. Pod stopami aż wrzało od życia :-)

Co pewien czas słyszeliśmy też charakterystyczne gwizdy, które jak się wkrótce okazało - należały do siewki złotej (Pluvialis apricaria).







Po półtoragodzinnej wędrówce dotarliśmy w końcu do podnóża wsniesienia, na którym spokojnie pasły się woły piżmowe. Rzeczywiście ich wielkie cielska wzbudziły pewną obawę, czy aby na pewno stoję odpowiednio daleko ;-)



Niestety za chwilę lunął deszcz... i to z tych bardzo solidnych.


Ale choć do samochodu dotarliśmy przemoczeni do suchej nitki, nawet przez chwilę nie żałowaliśmy pięknej wycieczki po Dovrefjell parku. :-)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz