środa, 27 lipca 2011

zimny błękit czyli spacer po lodowcu

Chyba najłatwiej dostępny jęzor lodowca Jostedalsbreen leży w rezerwacie Nigardsbreen.


Dojazd dosyć wąską drogą od miejscowości Gaupne do nowoczesnego centrum informacji turystycznej Breheimsenteret (już po powrocie dowiedzieliśmy się, że dzień po naszej wizycie, 28 lipca późnym wieczorem ogień strawił cały budynek), skąd płatną drogą - na parking położony nad jeziorem Nigardsbrevatnet. Ilość zaparkowanych tam aut z rejestracjami chyba wszystkich krajów Europy może wystraszyć, lecz cóż... ;-)


Samemu można dojść jedynie do czoła lodowca, chyba, że posiada się odpowiedni sprzęt  (raki, czekany, liny, kaski itd.) i umiejętności... Z braku jednego i drugiego zmuszeni byliśmy do wykupienia za sporą sumę wejścia zorganizowanego przez tamtejszą firmę - a z  racji młodszych latorośli - dostępny był jedynie około godzinny "Family walk" - z pożyczonymi rakami, i liną, którą okręcono nas w pasie... 
Kiedy tak związani jednym sznurem ruszyliśmy człapiąc pod górę - poczułam dziwną solidarność z syberyjskimi zesłańcami ;-)

Trafiliśmy na piękną pogodę. Światło grało w lodowych witrażach...






Lodowiec kropla po kropli zmieniał stan skupienia...


przemieniając się w rwącą, lodowatą i krystalicznie czysta rzekę...

zasilającą wciąż nową wodą - lodowcowe jezioro...



Mimo tłumu (którego zresztą na miejscu aż tak boleśnie już się nie odczuwa) warto było się wybrać, by poczuć ten wspaniały zimny błękit lodowca...



2 komentarze:

  1. Piękne te odcienie błękitu!!!
    co zwykła woda potrafi wyczarować!

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. ja przejechałam i górą i pod górą. Dwie drogi całkiem odmienne.Jednak ta przestrzeń na płaskowyżu zapiera dech. Wam dodatkowo udało się z namiotem tam być. A więc poranek i wieczór na tym pustkowiu to napewno cudowne doświadczenie - nawet jak w pobliżu ma się auto. :)

    OdpowiedzUsuń