wtorek, 26 lipca 2011

Geirangerfjord na mokro...

Fiord Geiranger wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO należy do tzw. obowiązkowych punktów programu wszystkich wycieczek odwiedzających Norwegię (pomijając te, których interesuje wyłącznie północ). Nic dziwnego - jest bowiem najlepiej dostępnym z najpiękniejszych fiordów kraju, a co za tym idzie - pewnie i świata :-).



Długi na około 16 km, wąski, otoczony z obu stron wysokimi górami, z których zboczy spływa mnóstwo mniejszych i większych wodospadów. 

Do najbardziej znanych i efektownych należy wodospad De syv søstrene (Siedem Sióstr )






na przeciwległym brzegu samotnie spływa piękny Brudesløret (Ślubny Welon)



Fiord można podziwiać z pokładu promu, statku pasażerskiego lub wynająć kajak lub motorówkę i samemu penetrować okolice według własnego pomysłu :-)
My wybraliśmy tę ostatnią opcję (zmieściliśmy się w 2 godzinach, co kosztowało nas trochę ponad 500 NK).



Oprócz zwiedzania fiordu od strony wody - warto wybrać się na któryś z licznych szlaków - choćby mały spacerek w kierunku Losta, skąd roztacza się piękny widok na fiord.



czy do wodospadu Storseterfossen




który tym się rożni od innych, że można wejść pod niego i zza kurtyny wody patrzeć na świat....






Można też wybrać się do któregoś z opustoszałych gospodarstw, gdzie jeszcze do niedawna mieszkali ludzie - wtuleni w zbocza skały jak kozice na hali (małe dzieci bawiące się na dworze - podobno trzymano na sznurkach z palikami wbitymi w ziemię, dla bezpieczeństwa, by nie pospadały w przepaść).
Mapkę (10 NK) z wszystkimi propozycjami pieszych wycieczek można nabyć w informacji turystycznej w Geiranger - jedynej miejscowości fiordu, która choć niewielka sprawia w sezonie wrażenie mocno przeludnionej ;-)

Dla nas pogoda w Geiranger nie była łaskawa... większość czasu padało, i niewiele widać było zza chmur, które ścieliły się nisko nad ziemią, spowijając sobą zazdrośnie okoliczne wzgórza...






ale i tak było pięknie i tajemniczo... :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz