Wygodna podróż z kajutą turystyczną na poziomie II (najtańszą) - czyli pod własnym samochodem ;-). Ukołysani szumem fal, wyspani - w dobrej formie ruszyliśmy na północ, drogą E4 wzdłuż zatoki Botnickiej. Mijaliśmy lasy, lasy i lasy, a co jakiś czas piękne jeziora. Zarówno w lasach i owych jeziorach - mnóstwo skał - większych i mniejszych. Na drodze mały ruch, spokojna, równa jazda - sympatycznie.
Pierwszy nocleg - na dziko (wedle skandynawskiego prawa można rozbijać namiot wszędzie, byle było to min. 150m od domostwa, nie na czyimś polu, oraz nie na parkingu) już niedaleko Parku Narodowego Skulakogen - celu naszej pierwszej pieszej wycieczki. Wybraliśmy się tam następnego dnia, ze śpiworami - wiedząc, że można liczyć na parkowe darmowe hytki (skromne chaty postawione w pięknych miejscach), w których można nocować (jedną noc).
Park nas nie zawiódł. Trasa bardzo różnorodna, malownicza. Jest to chyba najpiękniejszy kawałek Zatoki Botnickiej - dzięki wysokim brzegom i archipelagu większych i mniejszych wysepek.
Najlepiej patrzeć na nie z góry - z kamienistej drogi nad jezioro Tarnattrattnen
czy z najwyższej góry parku - Slattdalen,
u której podnóża zaczyna się wąski ale wysoki kanion Slattdasskrevan.
W godle owego parku znajduje się niezwykle rzadki porost - brodaczka najdłuższa (Usnea longissima), która w Polsce uważana jest za wymarłą.
Z silnym postanowieniem, by jeszcze tu kiedyś na dłużej powrócić ruszyliśmy dalej, w kierunku Finlandii...
Chatka i otocznie przepiękne! pełen romantyzm noclegu w takim miejscu :)
OdpowiedzUsuń